Życie zaczyna się po czterdziestce

P

odobno życie zaczyna się po czterdziestce. To jeszcze wciąż mam czas. Cieszę się, bo czuję się beznadziejnie. Zapewne przez to, co za oknem, zima, czy jak tam tę porę roku zwą. Poczekam więc do tej czterdziestki i zobaczę prawdziwe życie, a na razie w stanie oczekiwania będę się męczyć.

Każdy ma jakiś sposób na zimę. Moim są szkolenia, wyjazdy. Dopiero co skończyłem bardzo ciekawy kurs z koloryzacji firmy Fudge, prowadzony przez Johnatana z Manchesteru. Facet wie co mówi i co robi. Rzeczywiście jest dobry. Szkolenie było na najwyższym poziomie. Normalnie pracuje w salonie w mieście. Chciałbym mieć możliwość pracy z nim na co dzień, ale nie mam, więc dobre i kursy.

Zapewne wiele z czytelniczek farbuje samodzielnie włosy – te ceny! – więc pewnie im przydałyby się takie kursy również. Dzisiaj więc napiszę parę rzeczy, które powinno się wiedzieć o farbowaniu.

Wiele z poruszonych przeze mnie kwestii będzie pokrywało się z Twoim doświadczeniem, więc niech będzie to takim potwierdzeniem rzeczywistości, która z pewnością istnieje…

Wybierając kolor z reguły, stojąc przed półką z kosmetykami mamy wrażenie, że po prostu wystarczy wziąć do ręki pudełko z półki i już mamy połowę sukcesu.

Nie jest tak do końca. Po pierwsze musimy wybrać farbę ciemniejszą, lub w tym samym poziomie jasności, co nasze zafarbowane dotychczas włosy. Dziewicze włosy, jak się określa naturalne jeszcze nie farbowane, możemy pokryć praktycznie każdym kolorem, zafarbowane już nie. Tak to jest, że sztuczny pigment się już nie rozjaśni inną farbą.

Wybierając kolor do włosów naturalnych, musimy pamiętać, że rozjaśnienie farbą jest możliwe jedynie o cztery tony. Oznacza to, że nie osiągniemy pożądanego efektu super jasnych włosów, nawet farbą blond. Nie jest to możliwe bez uprzedniego rozjaśnienia włosów.

U mnie w salonie, również robię to w dwóch krokach, najpierw podjaśniając włosy. Oczywiście w domu jest bardzo trudno uzyskać rozjaśnienie. Jest na to jeden sposób. Należy w hurtowni fryzjerskiej kupić farbę 000! Tak, trzy zera. To nie jest nic innego, tylko wzmacniacz efektu rozjaśnienia.

Można ją nałożyć na naturalne włosy z wodą o odpowiedniej procentowości zależnie od tego o ile tonów chcemy rozjaśnić. Ważne jest, że wodom utlenionym przypisywane są dwa określenia: 3% to 10, 6%, to 20, 9% to 30 i 12% to 40. To drugie określenie pozwala nam na odczytanie o ile poziomów rozjaśnią nam się włosy i tak trzy procentowa woda rozjaśni o jeden ton, sześcio, czyli dwudziestka o dwa, trzydziestka o trzy i czterdziestka o cztery tony.

W ten sposób wiemy jaką wodę wybrać.

Po nałożeniu farby 000, odczekujemy czas zgodny z zaleceniem producenta, zazwyczaj jest to trzydzieści, do czterdziestu minut i co fajne, możemy potem jedynie zdjąć namiar produktu ściereczką i nie płucząc, nic nie robiąc, od razu nałożyć kolejną farbę. I już. W ten sposób jesteśmy w stanie rozjaśnić nawet o sześć, siedem tonów na jednym zabiegu.

Zaletą farby 000, jest to, że ma wszystkie właściwości pielęgnacyjne tego produktu.

W palecie wygląda to jak idealny biały, ale tak naprawdę jest to po prostu nośnik do farby.

Można ją jeszcze zastosować mieszając z dowolną farbą pół na pół. Da to nam efekt rozjaśnienia o jeden poziom farby. Kiedy więc mamy jakiś odcień, a chcielibyśmy, żeby efekt był jaśniejszy, właśnie mieszamy z tą farbą żądany kolor.

To nie koniec zastosowań tego cuda! Zdarza się nam, że farba nałożona na farbę, na koleją farbę przyciemnia nam efekt, powodując, że końce nie są już brązowe, tylko czarne. Co wtedy trzeba zrobić? Można ściągnąć kolor, nawet się powinno. Można też spróbować rozjaśnić same końce nakładając farbę 000 z wodą dwunasto procentową. Zazwyczaj powinno dać radę i rozjaśnić włosy o jeden, czasem nawet dwa tony, co może nam uratować sytuację.

Takie to skarby mamy do dyspozycji w salonach. Zdradziłem tę tajemnicę licząc, że pomoże w najtrudniejszych, a często zdarzających się problemach przy farbowaniu.

Kiedy już będziesz w tej hurtowni, lepiej oczywiście wybrać kolor z tej same firmy, co wspomniany 000.

Teoretycznie zmieszanie dwóch różnych produktów nie powinno zrobić nam krzywdy, ale może spowodować, że efekt będzie inny od spodziewanego. Wynika to z tego, że farby są na różnych bazach i z różnymi nośnikami. Niby jest tak, że niezależnie od firmy produkowane one są wszystkie w tych samych fabrykach, potem lądują w różnych pudełkach pod innymi nazwami, ale trzeba się liczyć ze zróżnicowaniem receptur.

Niektóre produkty są specjalnie przystosowane do użytku w domu. Są więc farby, które nakłada się na mokre włosy, albo są w prawie płynnej konsystencji, czy modne ostatnio pianki. Nie wróżę im kariery, bo pianka zaczyna opadać na głowie, a pękające pęcherzyki powodują niezwykłe swędzenie skóry. Takie głosy usłyszałem.

Jako malarz, polecam profesjonalne farby. Korzyść jest taka, że jest ogromny wybór kolorów i można je bez obaw ze sobą mieszać w zakresie tej samej firmy. Mamy więc praktycznie nieograniczone pole jeśli chodzi o ostateczny efekt.

Ostatnią sprawą, na którą bym uczulał, to zróżnicowanie stosowanej wody.  Tu znowu produkty gotowe, z pudełka przegrywają, proponując jakiś standardowy roztwór. Polecam zakup wody trzy procentowej, a nawet słabszej i pomieszanie osobno produktu na odrost, z wodą z pudełka i z trzy procentową dla odświeżenia efektu na wcześniej już farbowanych włosach. Jeśli na prawdę nie mamy możliwości zakupu takiej wody, spryskajmy sobie końce zwykłą wodą, co również rozrzedzi farbę i da pożądany efekt. Spowoduje ten zabieg bowiem, że nie przetrawią się włosy i nie przyciemnią mocniej, niż tego byśmy chcieli.

To, co napisałem nieznacznie komplikuje sprawę, ale co zrobić, nie obiecywałem, że będzie to proste. Jedyne, co mogę zagwarantować, to lepszy efekt. A tego chyba wszyscy chcemy. Prawdą jest, że prawie wszyscy chcemy też już lata, urlopu i wakacji, chociaż to niemożliwe… Mam nadzieję, że z włosami jednak się uda.

Sławek Stawarczyk

Slawekstawarczyk.com.pl