Emigracja i depresja
Emigracja to odcięcie korzeni. Depresja to choroba duszy. Tak to już jest, że emigracja często wywołuje depresję. Kiedyś postrzegano tę chorobę jako wstydliwą słabość ludzi z wyższych sfer/melancholia/.
Dzisiaj wiadomo, że depresja to bardzo popularna choroba, która z różnym nasileniem prędzej lub później dosięga prawie każdego wrażliwego człowieka, i to bez warunku opuszczenia gniazda, czy kraju. Właściwie można powiedzieć, że w ludzką uczuciowość, subtelność, we wrażliwość po prostu wpisane jest cierpienie, którym właśnie jest depresja.
Warto wiedzieć, że nie leczona może w skrajnych przypadkach doprowadzić do śmierci.
Co ciekawe, to fakt że depresja nigdy nie zbierała tak dużego żniwa jak współcześnie. Życie w pośpiechu, w stresie, pod presją osiągnięcia odpowiedniego statusu społecznego, sukcesu /cokolwiek to znaczy!/, zrobienia kariery w pracy, ponadto płytkie relacje, brak szczerej rozmowy -bo nie wypada narzekać, i ciągłe gonienie uciekającego króliczka to jej istotne powody.
Oczywiście depresja może się przytrafić także w związku z inną chorobą, jako towarzysząca innemu schorzeniu. Skoncentrujmy się jednak na jej przesłankach środowiskowych, oraz czysto psychologicznych. Środowiskowych , bo jesteśmy emigrantami, a psychologiczne wynikają z warunków i ducha czasów w jakich przyszło nam żyć.
Emigracja
Mimo, że niewiele osób stać na przyznanie się do swoich problemów, statystycznie prawie każdy emigrant przechodzi depresję emigracyjną. Zmiana środowiska, nieznajomość języka, niepewność w nowej sytuacji, a do tego brak rodziny, przyjaciół, oraz niemożność wyrażania emocji,
-to główne powody zachwiana równowagi psychicznej występujące u każdego emigranta.
Oczywiście nie u każdego wymienione wyżej czynniki doprowadzą do rozwinięcia się regularnej depresji. Spróbujmy bliżej przyjrzeć się tematowi.
Depresja
Do rozmowy zaprosiłam emigranta i jednocześnie specjalistę w dziedzinie psychoterapii
Tomasza Henryka Kuc.
Joanna Dudzic: Dzień dobry Tomaszu, dziękuję że dałeś się namówić na rozmowę.
Tomasz Kuc : Witam serdecznie i dziękuję za zaproszenie.
JD: Z szacunku do Twojego czasu zacznę bardzo konkretnie, żeby nasi czytelnicy mogli jak najwięcej skorzystać z Twojej wiedzy. Co psychologia mówi na temat depresji?, czyli krótko mówiąc poproszę o definicję.
Tomasz Kuc: Odpowiadając na pytanie: depresja stała się już synonimem naszych czasów. Ja definiuję to jako zaburzenia nastroju. Mówiąc precyzyjniej, zaburzenia nastroju inaczej zwane afektywnymi dzielą się na zaburzenia depresyjne, manie i zaburzenia dwubiegunowe.
JD: Słyszę, że brzmisz bardzo naukowo.
TK: Wszystko to można przeczytać m .in. w klasyfikacji DSM-V, czyli podręczniku diagnostycznym dla lekarzy, psychologów i psychoterapeutów.
JD: Poproszę więc na początek o przybliżenie tematu zaburzeń depresyjnych, czyli ujmując problem dokładnie, od kiedy możemy zacząć podejrzewać że dosięga nas depresja?
TK: Smutny nastrój, brak dążenia do przeżywania przyjemności, bezsenność lub nadmierna senność, oznaki ciągłego zmęczenia, spadek sprawności myślenia i koncentracji, wzrost lub spadek wagi ciała, zaparcia, suchość w ustach, bezsenność, nadmierna potliwość, czy myśli samobójcze; to symptomy depresji.
JD: Ojej !…po tej wyliczance zaczynam wpadać w panikę. Może mnie dopada?, ha…ha.
Szczerze mówiąc miewam niektóre z wymienionych dolegliwości, chociaż wydaje mi się, że bywało już ze mną dużo gorzej.
TK: Patrząc dzisiaj na Ciebie nie wyglądasz na chorą. Statystycznie rzecz ujmując jest tak, że
jeżeli rozpoznajesz u siebie 5 z wymienionych symptomów to możemy mówić o zaburzeniach nastroju.
JD: Z tego co wiem istnieją różne sposoby zmagania się z depresją. Mieszkam już wiele lat poza Polską, przechodziłam kryzysy i wiem, że istnieją różne metody walki z tym trudnym stanem, jakim jest spadek nastroju, czy regularna depresja. Jak powszechnie wiadomo jednym ze sposobów jest farmakoterapia.
TK: Tak,… wszystko zależy od tego co się z nami dzieje, i jak sobie z tym radzimy. Jak już wcześniej wspomniałem, zaburzenia afektywne mają swój podział. Dlatego tak ważna jest właściwa diagnoza, dzięki której widzę wyraźniej obszary mojej pracy.
JD: Wiem, że Twoim sposobem na depresję jest „traktowanie” jej psychoterapią.
TK: Tak właśnie pracuję, ale wszystko zależy od tego co się z nami dzieje, i jak sobie z tym radzimy.
JD: No…a jak sobie z tym już nie radzimy?,… bo np. tracimy motywację do wstania z łóżka, co wtedy?
TK: Wtedy jest to sygnał , że potrzebujemy pomocy z zewnątrz, i może to być rozmowa. I nie musi to być od razu rozmowa ze specjalistą. Istotne jest, żeby to spotkanie i zwierzenia były z kimś dla nas ważnym, i żeby to był ktoś do kogo mam pełne zaufanie.
JD: Co jednak, jeśli to nie pomoże, albo jeśli nie mamy takiej osoby, lub co najgorsze jeśli nie mamy nawet ochoty z nikim rozmawiać, bo straciliśmy wiarę że to może pomóc, że to ma jakiś sens.
TK: Najprostsza możliwość, to pójść do swojego lekarza i opowiedzieć co się z nami dzieje. Wtedy prawdopodobne jest, że nasz GP/czyli lekarz pierwszego kontaktu/ zaproponuje pomoc farmakoterapeutyczną, czyli antydepresanty.
JD: No,… a co w przypadku jeśli mamy do czynienia z tzw. mocnym charakterem, czyli z kimś kto wyklucza przyjmowanie chemii, albo nie wierzy w farmakologię, lub po prostu boi się przyjmowania antydepresantów.
TK: Ja osobiście jestem przeciwnikiem farmakoterapii, ponieważ zawsze występują skutki uboczne przyjmowania antydepresantów.
Traktuję to jako ostateczność. Oczywiście są okoliczności , że bywa ona niezbędna.
W przypadku manii i zaburzeń dwubiegunowych, antydepresanty połączone z psychoterapią stanowią dobry duet do uzyskania zadowalających efektów.
JD: Jeśli więc nie leki, to co proponujesz?
TK: Jak już wcześniej powiedziałem, wszystko zależy od prawidłowej diagnozy na podstawie której zostanie nam udzielona odpowiednia pomoc.
Lekarz pierwszego kontaktu oceni sytuację, i zaproponuje leczenie zależnie od stanu pacjenta.
Być może skieruje na jakaś terapie np. counseling, albo na CBT.
JD: Zaraz, zaraz, już się pogubiłam, z tego co wiem to na taką terapię trzeba czekać wiele miesięcy, jeśli w ogóle uda nam się nakłonić lekarza do wypisania skierowania.farmakoterapeutyczną
TK: Procedury w UK są jakie są. Żyjemy w tym kraju i należy to szanować
JD: Tak, ale wiesz,…z tego co się zorientowałam, wcale nie jest tak łatwo w UK dostać się na jakaś skuteczną terapię. Co robić w takiej sytuacji?
TK: Ja jestem orędownikiem psychoterapii. Z mojego wieloletniego doświadczenia zawodowego wiem, że jest ona bardzo skutecznym antydepresantem i pomaga odzyskać balans, spokój i pogodę ducha. Psychoterapię można porównać do narzędzia, jakim jest dłuto w ręku rzeźbiarza, wykuwającego z bloku kamienia postać człowieka. Dobry psychoterapeuta z wielką ostrożnością dba o każdy szczegół swojego dzieła, jakim jest praca z psychiką człowieka.
Wracając do zaburzeń nastroju, poza sesjami terapeutycznymi proponuje moim pacjentom zaprowadzenie w swoim życiu szeregu zmian.
JD: Na przykład?
TK: Chociażby wprowadzenie aktywności fizycznej jak ćwiczenia, jazda na rowerze, bieganie, czy inne przynoszą znaczne korzyści w zmianie naszego nastroju.
JD: Mówisz poważnie? Ćwiczenia i rower mogą pomóc na depresję?
TK: Tak wyobraź sobie, że tak,…i to bardzo! Przykładowo jazda na rowerze, pomaga nam skoncentrować się na doświadczaniu chwili, na przeżywaniu”tu i teraz”.
Nie pozwalamy sobie na takie odczucia, gdy jesteśmy w ciągłej gonitwie myśli, które wpływają na nasz nastrój . Wiadomo też, że kontakt z drugim człowiekiem ma pozytywny wpływ. W tym wszystkim chodzi o to, żeby wyjść z domu, przebywać z nowo poznanymi ludźmi co z kolei dostarcza nowych bodźców, i pozwala zmieniać naszą codzienną rutynę, której to byliśmy niewolnikami.
JD: Jak to niewolnikami?
TK: No tak, z natury jesteśmy leniwi i żyjemy w utartych schematach, które po dłuższym czasie zamieniają się w rutynę, a ta następnie czyni nas swoimi niewolnikami.
Taki stan powoduje brak motywacji do pozytywnego odbierania dnia codziennego np. radości że jest nowy dzień.
JD: Hmm…, trudno nie przyznać racji Twoim spostrzeżeniom. Wiesz…, chyba dzisiaj pójdę pobiegać.
TK: Joanno to świetny pomysł! Ja np. raz w tygodniu chodzę w górki, do czego cię serdecznie zapraszam.
JD: Bardzo dziękuję, chętnie się kiedyś wybiorę, zwłaszcza że zdjęcia z górek które umieszczasz na FB wyglądają zachęcająco, i do tego pokazują przestrzeń której mi potrzeba.
TK : Dziękuje za uznanie w sprawie zdjęć. Miło słyszeć dobre słowo od profesjonalisty w tym temacie. Natomiast doświadczanie przestrzeni w górkach pozwala mi na naładowanie moich wewnętrznych akumulatorów.
JD: Ciekawe jest to co mówisz, bo ja też się relaksuje widząc góry, albo morze.
TK: Większość z nas czerpię energię z obcowania z naturą . Natomiast sposobów na relaks jest tyle, ilu ludzi na świecie. Każdy też ma własną drogę. Najważniejsze jest, by każdy odnalazł siebie, i żył w zgodzie ze sobą.
JD: Czy nie jest tak, że my wszyscy potrzebujemy przestrzeni?
TK: Tak, zdecydowanie! Przestrzeń to temat na oddzielną rozmowę. W temacie zaburzeń nastroju bardzo ważne są:po pierwsze oczyszczająca rozmowa, następnie aktywnośfarmakoterapeutycznąć fizyczna o której mówiłem, oraz dieta o której możemy porozmawiać. To są fundamenty terapii, dosłownie baza którą stosuję w przypadku zaburzeń nastroju.
JD:To wszystko brzmi przekonująco. Przypominam sobie czas sprzed 3 lat kiedy miałam potężnego doła i kiedy mi pomogłeś. To właśnie temat zmiany diety napędził proces łapania równowagi.
JD: Tomaszu zegar nieubłaganie wskazuje, że Twój i mój czas przeznaczony na dzisiejszą rozmowę dobiega końca, a my zaledwie „dotknęliśmy” tematu ratowania się przed depresją.
Trzymając się tego co powiedziałeś:”…dieta o której możemy porozmawiać”/ cytat z Twojej wcześniejszej wypowiedzi/, mam nadzieję, że dasz się namówić na kolejne spotkanie, a także na rozszerzenie tematu fundamentów terapii zaburzeń nastroju?
TK: Jasne!-, tak jak powiedziałem mam przyjemność jeśli mogę służyć swoim doświadczeniem.
JD: Trzymam więc Cię za słowo, dziękuję za Twój dzisiejszy czas, i już cieszę się na nasze kolejne spotkanie i rozmowę.
Joanna Dudzic